Prokuratura złożyła apelację od marcowego wyroku w sprawie fałszywych oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Sprawa dotyczyła nieujawnionych mieszkań polityka PO, rozsianych po całym mieście.
Wyrok jaki wówczas zapadł był skandaliczny – choć bowiem sąd uznał, że Adamowicz jest winny, sprawa została warunkowo umorzona na dwa lata okresu próbnego. Skończyło się na 40 tysiącach złotych grzywny, co przy sporym majątku prezydenta miasta (m.in. rzeczone 7 mieszkań), nie stanowiło zbyt dotkliwych konsekwencji.
Rzecz jednak nie w wysokości kary: gdyby nieuczciwy polityk został skazany, nie mógłby już dłużej piastować funkcji. Określa to kodeks wyborczy oraz artykuł 7. ordynacji wyborczej, odbierający prawo wybieralności osobom skazanym prawomocnym wyrokiem sądowym. To dlatego, choć Adamowicz uznany został za winnego, sprawa została umorzona.
Adamowicz rządzi Gdańskiem od osiemnastu lat. Najpierw z ramienia AWS, potem zaś – od samego początku jej istnienia – jako członek Platformy Obywatelskiej. Dla tej ostatniej stanowi gwarancję stabilności jej wpływów w regionie. Partia Schetyny sromotnie przegrała wybory niemal w całej Polsce. Gdańsk jako jeden z niechlubnych wyjątków pozostał dotąd bastionem PO. Władze miasta protegują więc „Gazetę Wyborczą”, dbają o ciepłe posadki dla „swoich” – a jednocześnie wspierają upadający Salon III RP. Nie wiadomo jednak, czy po upadku Adamowicza Platforma wciąż miałaby w mieście władzę absolutną.
Upadek Adamowicza przyniósłby jednak środowiskom platformerskim straty nie tylko polityczne, ale i biznesowe. W mieście tajemnicą poliszynela jest, że większość projektów nowej zabudowy realizują deweloperzy związani w ten czy inny sposób z prezydentem (podobne układy znamy zresztą z Sopotu: zob. „Ojciec Chrzestny” po sopocku i Kto chce zniszczyć klub tenisowy?). Założenia owe często są zgoła niepotrzebne, absurdalne, a nawet – z punktu widzenia wartości estetycznej i historycznej miasta – zbrodnicze.
Za przykład tych pierwszych podać można budowę kolejnej – trzeciej już galerii handlowej w centrum Wrzeszcza, w bezpośredniej bliskości dwóch poprzednich. Nawiasem mówiąc, pierwsza z nich – Galeria Manhattan – niemal zupełnie opustoszała po wybudowaniu Galerii Bałtyckiej. Po tym doświadczeniu postanowiono… wybudować kolejną. Galeria Metropolia znajdować ma się przy dworcu Gdańsk Wrzeszcz – niecałe 250 metrów piechotą od wspomnianej Bałtyckiej… Wszystko w imię deweloperskich interesów.

Ale bywa i gorzej. W ramach „rewitalizacji” miasta – w gwarze gdańskiej oznacza to udostępnienie deweloperowi terenu pod zabudowę – wyburza się często zabytkowe budynki. Taki los spotkał pozostałości XIX-wiecznego dworca kolejowego i przyległy do nich, doskonale zachowany dawny lazaret.
Wiele urokliwych często kamienic – szczególnie w okolicach ulicy Łąkowej i Bramy Nizinnej – pozostaje nieremontowanych, z tabliczką „grozi zawaleniem” i „przeznaczone do rozbiórki”, mimo że nadal mieszkają w nich ludzie. Pytanie – czy na ziemię pod nimi ostrzy sobie zęby któryś ze związanych z prezydentem Gdańska deweloperów – nasuwa się samo. Kiedy budynek popadnie w ostateczną ruinę odkupi się parcelę, a kamienicę wyburzy. Mieszkańcy dostaną za to kolejny klockowaty, postmodernistyczny hotel, pasujący do zabytkowego centrum jak pięść do nosa…
To tłumaczy dziwny wyrok, jaki zapadł w marcu w sprawie oświadcznia majątkowego Adamowicza. Środowiska sędziowskie są wszak w dużej mierze związane z establishmentem spod znaku Okrągłego Stołu.
Apelacja opiera się przede wszystkim na tezie o niewłaściwej ocenie winy oskarżonego. Sąd uznał w marcu, że wina była wynikiem błędu, nie zaś celowego zatajenia. Jednakże „błędy” owe popełniane były wielokrotnie, w kolejnych latach. Poznańska prokuratura ma również zarzuty względem znikomości stopnia szkodliwości społecznej czynu. Według niej trzeba bowiem przede wszystkim uwzględnić stanowisko pełnione przez oskarżonego.
Tymczasem skazanie Pawła Adamowicza, a co za tym idzie, odebranie mu biernego prawa wyborczego, ułatwiłoby drogę do prezydenckiego fotela jego głównemu rywalowi Andrzejowi Jaworskiemu (PiS). Czy więc gdańszczan czekają przedterminowe wybory? Czas pokaże…
Jan Kołakowski