Radna PiS z Gdańska Anna Kołakowska była dziś przesłuchiwana przez policję. Zarzuca się jej zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia przy gdańskim cmentarzu Armii Czerwonej, choć wezwanie na przesłuchanie dostała z paragrafu o „czyn chuligański”. Chodzi tu o protest, jaki odbył się 27 marca, w rocznicę tak zwanego „wyzwolenia” Gdańska. Anna Kołakowska nie zgadza się z tak postawionym zarzutem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Władze Gdańska organizują uroczystości ku czci Armii Czerwonej
Haniebne uroczystości ku czci sowieckich „wyzwolicieli” zorganizował na cmentarzu przy ulicy Giełguda prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Informacja rozesłana została do radnych na dwa dni wcześniej, aby nie zdążyli już podjąć żadnych kroków przeciwko wydarzeniu – oraz aby nikt nie zdążył zorganizować oficjalnego protestu. W końcu pod bramą cmentarza stanęło około 30-40 protestujących osób. Byłoby ich więcej, gdyby nie konieczność zbierania się w ostatniej chwili i pora dnia: w piątek o godzinie 11 ludzie na ogół siedzą w pracy albo na zajęciach. Część spośród uczestników protestu specjalnie zwolniła się tego dnia z obowiązków służbowych. Tak postąpiła między innymi sama Anna Kołakowska, a także radni Walentynowicz i Strzelczyk.
Mimo to – protest był legalny. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego nie wymagają zgody urzędu miasta manifestacje i zgromadzenia spontaniczne, zorganizowane w reakcji na jakieś wydarzenie, kiedy nie ma czasu na złożenie odpowiednich podań i zawiadomień (minimum trzy dni). Dlatego też radna czuje się niewinna. Ma również zastrzeżenia co do formuły zarzutu, bowiem jak twierdzi nie było potrzeby organizacji protestu – wystarczyło rozesłać informację. Nie doszło również do żadnych czynów chuligańskich – rozlegały się tylko okrzyki: „Precz z komuną”, „A na drzewach zamiast liści…” albo „Budyń do Moskwy” („Budyń” to przezwisko nadane przez Gdańszczan Adamowiczowi – kto go widział, ten wie…).
„Zarzut jest absurdalny – mówi Anna Kołakowska – to organizatorów uroczystości powinno się postawić przed sądem, ponieważ publicznie czczą gwałcicieli i zbrodniarzy, i to w dniu wyjątkowo dramatycznym dla naszego narodu. 27 marca 1945 roku Sowieci porwali i uwięzili w Moskwie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego”.
Zarzut postawiono z powództwa cywilnego, powodem jest więc policja. Wiadomo jednak, że policja sama z siebie zarzutów takich nie stawia – ktoś musiał wydać odpowiedni ukaz. Pierwszymi podejrzanymi Paweł Adamowicz i przewodniczący Rady Miasta Bogdan Oleszek – obaj byli na miejscu cieszyliby się, gdyby udało im się pozbyć najbardziej bezkompromisowej politycznej przeciwniczki z miejskiej rady.
To bardzo typowe dla rządów Platformy Obywatelskiej – tak w samorządach, jak i w skali kraju – że każdego obywatela, który skorzysta ze swojego prawa do protestu próbuje się stłamsić, ciąga po sądach. Władza funduje nam państwo policyjne – ale 24 maja mamy szansę rozpocząć zmiany i dokończyć dzieła na jesieni.
Jan Kołakowski